Ze względu na gorszą pogodę, do której zaliczyć możemy chłód, wiatr i deszcz, zmotywowanie się do biegania w okresie jesieni i zimy jest znacznie trudniejsze. Jednak utrzymanie sportowego postanowienia regularnych treningów zagwarantuje w tym trudnym okresie wiele przyjemności! Lepszy nastrój, pozytywna energia do pracy, większa satysfakcja z pokonania pogodowych trudności oraz zwiększona odporność – to kilka zalet biegania przez cały rok.
Kluczem do dobrego samopoczucia, gdy za oknem szaleje beznadziejna pogoda, w moim przypadku jest trening biegowy. Bieganie pobudza moje ciało, które lepiej znosi codzienne obowiązki i pracę. Czuję, że wtedy w mniejszym stopniu przeszkadza mi szalejąca za oknem kiepska pogoda. Utrzymując treningi biegowe, odnoszę wrażenie, że sport przekuwa wiele trudności w okazje. Wtedy, gdy inni nie mają siły, ja cieszę się z jej wysokiego poziomu.
Przechodząc do głównego tematu, wspomnę, że modyfikuję plan treningowy. W efekcie końcowym trening letni, w długie i ciepłe dni, różni się od sesji prowadzonych w okresie jesieni i zimy. Z czego wynikają zmiany? Powody są dwa – smog, który robi z powietrza gęstą i śmierdzącą zawiesinę, i krótki dzień, czyli szybko zapadające egipskie ciemności. Te dwa czynniki wpływają na modyfikacje mojego planu treningowego.
Krótkie dni znacząco ograniczają wybór tras biegowych – szczególnie, gdy nie chcemy trenować z dala od uczęszczanych alejek miasta. Bieganie po ciemku w pojedynkę nie jest komfortową sytuacją. Nie należy także do bezpiecznych. Stąd też od wtorku do czwartku, gdy trenuję po pracy, w późnych godzinach popołudniowych, wybieram trasy przy oświetlonych ulicach oraz oświetlone ścieżki parkowe. Niestety oznacza to, że biegam po 4–5 z góry oklepanych trasach w pobliżu miejsca zamieszkania.
Na niekorzyść dla tych tras przemawia to, że są w większości asfaltowe, zlokalizowane przy ulicach, na których jeździ sporo samochodów. Ze względu na hałas nie pozwalają więc na całkowite odprężenie i wyciszenie. Spory ruch samochodów oznacza także więcej spalin, a więc problemy z jakością powietrza. W tygodniu staram się nie robić długich treningów biegowych. Wykonuję zaplanowane sesje treningowe, które najczęściej nie trwają dłużej niż 60 min. Ich intensywność pozostaje na niskim lub umiarkowanym poziomie, by ograniczyć choć trochę wdychanie kiepskiej jakości powietrza.
W weekend natomiast sięgam po jedno długie wybieganie, które planuję poza rejonem zabudowanym. Najczęściej wsiadam w samochód i jadę poza Wrocław. Na łonie natury nie tylko zdecydowanie lepiej odprężam się i szybciej ładuję baterie, ale także bardziej komfortowo prowadzi mi się sesje biegowe. Miękka, leśna nawierzchnia i kojący szum lasu są zdecydowanie bardziej przyjazne długim treningom biegowym. Natura pozwala mi zredukować stres do zera. Długie wybieganie planuję w soboty. W niedzielę najczęściej wykonuję trening interwałowy lub zabawę biegową. W odległości 2–3 km od miejsca zamieszkania mam mały las, więc w niedzielę często biegam w nim mocne akcenty. Dzień przed weekendem i dzień po nim robię sobie wolne od treningu.
Podczas weekendowych treningów przebywam przez długie godziny na świeżym powietrzu z dala od ulic i wszelkich miejskich zabudowań. Ten świadomy plan treningów sprawia, że nie tylko ograniczam bieganie po twardych, szkodliwych dla biegaczy nawierzchniach, wybierając miękkie leśne ścieżki, ale także w pewnym stopniu unikam kontaktu z zanieczyszczeniem powietrza występującym od jesieni do zimy. Weekendowe bieganie poza miastem ma jeszcze jedną zaletę. Zamiana tras asfaltowych na leśne sprzyja ograniczaniu monotonii biegowej. Trening daje jeszcze większą przyjemność.
W podsumowaniu podkreślę, że na moim przykładzie tak ułożony plan treningu biegowego zdaje egzamin. W tygodniu ćwiczę od wtorku do czwartku (3 treningi), ograniczając tym samym przebywanie na zewnątrz do minimum. Nie mam możliwości treningu w ciągu dnia, gdy jest zdecydowanie jaśniej i nie ma tak dużego problemu z jakością powietrza, jak wieczorem. Bieganie na bieżni elektrycznej mnie nie uszczęśliwia, więc takie rozwiązanie odrzucam. W sobotę wyruszam na długie wybieganie na łonie natury, które w pełni regeneruje moje ciało i umysł. W niedzielę wykonuję mocniejszy trening – dopasowując jego intensywność do samopoczucia. Tydzień zamykam więc z 5 treningami biegowymi – trzy w obrębie miejsca zamieszkania na oświetlonych ulicach i dwa na łonie natury. Te sprawiają mi ogromną frajdę i doskonale przygotowują do tygodnia wypełnionego obowiązkami.
Na marginesie wspomnę, że dobrze jest dołączyć do społeczności biegaczy na YouTube – w tym serwisie prowadzimy nasz kanał Bieganie Uskrzydla. Poruszamy wiele ciekawych tematów, regularnie pojawiają się praktyczne i ciekawe poradniki dla biegaczy oraz testy zegarków i pozostałej elektroniki dedykowanej sportowcom. Tworzymy bardzo aktywną i wspierającą siebie nawzajem grupę! Dołącz, klikając przycisk Subskrybuj, a będziesz na bieżąco!
A trening siłowy gdzie? 😊
napisałem, na siłowni 🙂