Muzyka działa cuda podczas treningu. Identycznie jest z audiobookami. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, aż do momentu, kiedy na mojej playliście pojawił się audiobook opowiadający biografię znanego telewizyjnego showmana.
Moja przygoda z audiobookami na treningach rozpoczęła się od odsłuchu „Kuba Wojewódzki. Nieautoryzowana autobiografia”. Z każdą minutą to słuchowisko przeradzało się w przezabawną opowieść, która obfitowała w ciekawe fakty z życia gwiazdy telewizji TVN. Pełno w niej refleksji autora na temat życia, relacji międzyludzkich, prawdziwych wartości człowieka, ale także wiary czy kościoła. Wiele razy wybuchałem śmiechem, gdy Wojewódzki opowiadał o swoim dzieciństwie, szkole czy pierwszych zauroczeniach płcią piękną. Sporo także się dowiedziałem o początkach jego kariery. Nieautoryzowana autobiografia nie jest wydumaną opowieścią o osobie, która trafem szczęścia zabrnęła tak wysoko, ale uświadamia jakim człowiekiem trzeba być, aby to osiągnąć. Audiobook szczery do bólu, dlatego tak mi się spodobał. Idealnie trafił w mój gust i zasiał ziarenko chęci sięgania po kolejne tego typu pozycje.
Słuchanie audiobooka podczas treningu różni się od odsłuchu muzyki. Myślę, że są dwie główne różnice. Pierwszą jest poziom skupienia się na tym, co wpada do naszych uszu. O ile muzyka swobodnie przepływa, o tyle na audiobooku dobrze jest się skupić, czyli poświęcić jemu pewną dozę uwagi. Jeśli tego się nie zrobi to orientujemy się, że odsłuchaliśmy połowę wirtualnej książki, ale nic z niej nie pamiętamy. Z tego powodu audiobooki wybieram tylko na spokojne treningi, czyli takie sesje, które nie wymagają ode mnie patrzenia na zegarek i pilnowania treningowego rygoru. Nie ma także sensu zabieranie audiobooka na zawody, bo przecież podczas takiego startu powinniśmy być maksymalnie skupieni na biegu, realizacji postanowień (tempo, czas etc.) czy uważać na oznaczenia trasy.
Drugą zauważalną różnicą jest to, że nie każdy audiobook nadaje się do odsłuchania go podczas biegania. Z grubsza rzecz ujmując po ogromną liczbę piosenek możemy sięgać, gdy biegamy. Wolniejsza muzyka trochę gorzej spisze się na sesji, niż energetyczna i dająca kopa, ale pod każdy gatunek muzyczny znajdzie się amator. Myślę, że trochę inaczej jest z bieganiem i audiobookami.
Raczej odpadają audiobooki traktujące o biznesie, marketingu czy ekonomii. Mnogość wskaźników i zawiłe kwestie trudno będzie nam stosownie zrozumieć. Za to chętnie sięgam po biografie, literaturę faktu, sensacje i thrillery czy audiobooki językowe – te po angielsku lub te, które pozwalają uczyć się nowych języków. Słuchając pierwszych możemy utrwalać słownictwo, drugie zaś pozwalają na naukę. Naprawdę sporo jest możliwości.
Naukę biegania podczas biegania też można rozwijać. Ciekawym audiobookiem jest „Bieganie metodą Gallowaya”, która zawiera wiele cennych porad o tym sporcie. Jeff Galloway jest jednym z tych nielicznych ludzi, którzy nie tylko znają się na swojej dziedzinie, ale i potrafią przekazać tę wiedzę w procesie nauczania.
Wspominałem, że kryminały do biegania są super! Jednym z moich ulubionych jest Ojciec Chrzestny. Don Vito Corleone jest Ojcem Chrzestnym jednej z sześciu nowojorskich rodzin mafijnych. Tyran i szantażysta (słynne powiedzenie „mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia”), a zarazem człowiek honoru, sprawuje rządy żelazną ręką. Jego decyzje mają charakter ostateczny. Wśród swoich wrogów wzbudza respekt i strach, wśród przyjaciół – zasłużony, choć nie całkiem bezinteresowny szacunek. Świetne słuchowisko na długie wybieganie!
Takich wpisów będzie więcej! Dajcie znać w komentarzach czy sięgacie po audiobooki? Jakie?
Rzeczywiście jest jak mówisz. Muzyka może sobie swobodnie przepływać, nie trzeba się na niej skupiać. Może też budować nastrój (jak w filmie). Prowokuje do szybszego lub spokojniejszego biegu. Jednak ja biegam właśnie z audiobookiem. Po pierwsze lubię to, a po drugie to:
Biegam od niedawna (rok z haczykiem). Początki są trudne zanim organizm nabierze pewnej kondycji. Pojawiają się myśli zniechęcające do dalszego biegu. Żeby więc zająć czymś głowę zacząłem biegać z audiobookami. Świetnie się sprawdziły. Fajne są słuchowiska z tłem dźwiękowym. Nie raz biegnąc przez las czy pola oglądałem się za siebie, bo wydawało mi się, że ktoś woła lub coś nadjeżdża.
A poza tym wybierałem taką trasę żebym w połowie nie mógł zrezygnować, bo do końca było mniej więcej taki sam dystans.