Fuerteventura stanowiąca część Wysp Kanaryjskich jest genialnym miejscem do uprawiania sportu. Odnajdą się tutaj nie tylko miłośnicy sportów wodnych, kolarze, ale także biegacze. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Trzy lata temu zawitaliśmy na sąsiednią wyspę – Lanzarote, która od razu się nam spodobała. Bezkres biegowych tras, świetny klimat do uprawiania aktywności fizycznej, rewelacyjne jedzenie oraz genialna opcja na wypoczynek. Wszystko to sprawiło, że chcieliśmy jeszcze kiedyś zawitać w te rejony. W tym roku udało się tego dokonać. Kilkanaście dni temu wróciliśmy z urlopu, który zaplanowaliśmy na wyspie Fuerteventura. Względem wszystkich pozytywów, nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu Wyspy Kanaryjskie wymiatają, gdy chcemy zarazem aktywnie odpocząć i trochę nic nie robić.

W maju trafiliśmy na genialną pogodę do biegania i plażowania. Na pierwszą z wymienionych aktywności trzeba rezerwować poranki lub wieczory, ponieważ trening w ciągu dnia, szczególnie w przedziale godzinowym od 12:00 do 18:00 jest mocno utrudniony przez wysoką temperaturę. Słońce praży tak, że czujemy jak promienie wypalają nam skórę na rękach, w okolicach szyi czy na łydkach. Wówczas niezwykle trudno jest biegać. Natomiast szerokość geograficzna sprawia, że poranki i wieczory są chłodne. Jest to najlepszy czas na uprawianie aktywności fizycznej. Jest przyjemnie chłodno, wietrznie, i w spokoju można się rozkoszować widokami, krajobrazem i odmienną roślinnością, która jest charakterystyczna dla klimatu pustynnego.

Bazę wypadową mieliśmy w miejscowości Corralejo, która znajduje się na północy wyspy. W pobliżu są piękne piaszczyste wydmy, na których w 1982 roku utworzono Park Narodowy. Corralejo przeszło transformacje z malutkiej wioski rybackiej w jeden z najbardziej znanych kurortów turystycznych. W północnej części pozostało tradycyjne miasteczko rybackie z odrestaurowanym wiatrakiem stojącym w centrum. Większość zabudowań znajduje się poza starą częścią miasta.

Typowy program dnia urlopowego składał się z biegania, tak od godziny 7:00 do około 8:30-9:00. Później śniadanie, które było serwowane do godziny 10:00, więc spokojnie mogliśmy przed wyjście się odświeżyć i dopiero po tym pójść na jedzenie. Po uzupełnieniu utraconych zapasów i płynów chwilę odpoczynku. Co do zasady, powinno się unikać ekspozycji na słońcu w południe, ale smarowaliśmy się wysokim kremem z filtrem (SPF 50) i około 12:00 szliśmy na plażę. Niesamowity błękit wody, ryby i ogromna plaża. Kąpiel w lodowatej wodzie idealnie wpływała na mięśnie nóg i polepszenie regeneracji. Świetna opcja.

To tyle. Szczerze polecam. Jeśli będziecie mieć jakieś pytania dotyczące temperatury, wody, plaży, kultury, jedzenia, śmiało pytajcie pozostawiając komentarz.