Większość osób, które próbują schudnąć, w pewnym momencie trafia na tę samą ścianę: słodycze. To nie tylko kwestia smaku – to emocjonalny ładunek, nagroda, rytuał, sposób na stres. Dlatego standardowe podejście „odstaw wszystko” kończy się fiaskiem. Bo co z tego, że przez tydzień jesteśmy na idealnej diecie, skoro ósmego dnia rzucamy się na tabliczkę czekolady jak głodny wilk? Zamiast więc traktować słodycze jak wroga numer jeden, warto podejść do nich inaczej – z głową. I to właśnie robią psychodietetycy. Stosują strategię, która pozwala chudnąć, nie rezygnując z ulubionych przysmaków. To podejście daje długofalowy efekt, bez frustracji, bez efektu jojo, bez mentalnego zmęczenia dietą.
Foto: Pixabay.com
W tym artykule dowiesz się:
- Dlaczego całkowite odstawienie słodyczy zazwyczaj nie działa
- Co naprawdę uruchamia napady objadania się i jak to zatrzymać
- Jak wprowadzić słodycze do diety w kontrolowany sposób, który nie sabotuje odchudzania
- Na czym polega trik psychodietetyczny, który zmienia sposób myślenia o jedzeniu
- Jakie konkretne techniki stosować, żeby jeść mniej… bez wysiłku i zakazów
- Przeczytaj jeszcze: Dlaczego ciągle masz ochotę na słodycze? 4 przyczyny i rozwiązania
Zakaz rodzi bunt. I ochotę na jeszcze więcej.
To mechanizm, który zna każdy, kto choć raz próbował „od jutra być na diecie”. Wystarczy, że zakazujesz sobie czekolady, a już po kilku godzinach zaczynasz o niej obsesyjnie myśleć. To nie jest brak silnej woli, tylko naturalna reakcja mózgu na ograniczenie. Kiedy czegoś sobie zabraniamy, nasz umysł zaczyna koncentrować się właśnie na tym.
Pojawia się zjawisko tzw. „białego niedźwiedzia” – im bardziej starasz się o czymś nie myśleć, tym bardziej ta myśl wraca. W kontekście jedzenia to działa wyjątkowo intensywnie, bo jedzenie ma dla nas wartość emocjonalną i biologiczną. Gdy zakazujemy sobie słodyczy, mózg interpretuje to jako zagrożenie dla przyjemności i szuka sposobu, by to „odzyskać”. Efekt? Narastająca frustracja, poczucie braku, aż w końcu – wybuch i zjedzenie nie jednego ciastka, a całej paczki. To dlatego całkowite odstawienie słodyczy rzadko działa długoterminowo. Psychodietetyka rozumie ten mechanizm i uczy, że znacznie lepiej działa zmiana relacji z jedzeniem niż narzucanie zakazów.
Żeby lepiej zrozumieć, jak działa zakaz kontra elastyczne podejście, zobacz porównanie:
Zakaz słodyczy | Świadome pozwolenie |
---|---|
Szybki spadek motywacji | Stała, spokojna relacja z jedzeniem |
Myśli krążą wokół jedzenia | Jedzenie nie zajmuje głowy |
Efekty jojo po „złamaniu się” | Stabilna waga |
Poczucie winy po zjedzeniu słodyczy | Zgoda na przyjemność bez wyrzutów |
Napady objadania się | Jedzenie kontrolowane, satysfakcjonujące |
Dieta to nie kara – jeśli tak ją traktujesz, organizm prędzej czy później się zbuntuje. Najczęściej wtedy, gdy najmniej się tego spodziewasz. Dlatego skuteczniejsze są elastyczne strategie, które uwzględniają realne życie, a nie idealny plan. W ten sposób uczysz się jeść normalnie, a nie idealnie – i właśnie to przynosi trwałe efekty.
Trik psychodietetyków: zamiast zakazów – praca z pragnieniami
Psychodietetyka nie skupia się na tym, co „wolno”, a czego „nie wolno”, tylko na tym, dlaczego chcesz coś zjeść i jak to robisz. Zamiast walczyć z pragnieniem na słodycze, uczy się je rozumieć, oswajać i wbudowywać w codzienność tak, by nie rujnowały postępów. Kluczowy jest tutaj moment zatrzymania się i zadania sobie pytania: „Po co chcę to zjeść?” Jeśli odpowiedzią jest emocja – nuda, stres, samotność – to znak, że nie chodzi o głód fizyczny. W takiej sytuacji zamiast batona, warto poszukać innego sposobu na rozwiązanie problemu.
Ale jeśli masz po prostu ochotę na coś słodkiego – nie ma w tym nic złego. Trik polega na tym, żeby nie jeść z automatu. Praktyka uważnego jedzenia (mindful eating) polega na tym, że dajesz sobie przestrzeń, by zjeść z pełną uwagą. Siadasz, jesz powoli, smakujesz, a nie „wciągasz” batonika w drodze do autobusu. W efekcie wystarcza mniejsza ilość, a satysfakcja rośnie. To wyjście z błędnego koła: zakaz – napięcie – objadanie się – wyrzuty sumienia.
Psychodietetycy uczą też, jak rozpoznawać typowe wyzwalacze – czyli sytuacje, które regularnie kończą się podjadaniem – i jak zmieniać swoje nawyki krok po kroku. Nie chodzi o rezygnację ze słodyczy, ale o to, by przestały mieć nad tobą władzę. Praca z pragnieniem to nie jego tłumienie, ale nauka zarządzania nim. Z czasem ta umiejętność przekłada się na wszystkie inne sfery życia – bo jedzenie to tylko wierzchołek góry lodowej.
Foto: Pixabay.com
Strategia 80/20 – klucz do równowagi
Jednym z najbardziej skutecznych narzędzi, jakie stosują psychodietetycy, jest zasada 80/20. Chodzi o to, żeby około 80% posiłków w ciągu tygodnia było odżywczych, bogatych w składniki odżywcze i sycących, a 20% mogło zawierać produkty uznawane za „mniej zdrowe”, jak słodycze czy pizza. Dzięki temu nie masz poczucia, że coś tracisz, a jednocześnie dajesz organizmowi to, czego naprawdę potrzebuje. Strategia 80/20 działa, bo eliminuje skrajności. Nie musisz jeść idealnie – wystarczy, że jesz wystarczająco dobrze. To podejście wzmacnia regularność, ogranicza impulsywność i pozwala na większy luz psychiczny.
Zobacz, jak może wyglądać to w praktyce:
Zdrowa część diety (80%) | Przyjemności (20%) |
---|---|
Owsianka z owocami | Kawa z mlekiem i syropem |
Warzywa z hummusem | Kostka czekolady do kawy |
Pieczony łosoś z kaszą i brokułem | Lody na weekendowy spacer |
Kanapka z pastą jajeczną i rukolą | Croissant w niedzielny poranek |
Zupa krem z soczewicy | Szarlotka u mamy |
Omlet z warzywami i awokado | Kilka żelków wieczorem |
To, co najważniejsze: nie trzeba „odpracowywać” tej czekolady na siłowni, ani „karygodnie” jej analizować. Gdy słodycze mają swoje miejsce w planie, tracą moc przyciągania. Dzięki temu nie ma wybuchów objadania się, a ty nie czujesz się jak na wiecznym polu minowym. Zamiast restrykcyjnego planu, masz elastyczny system, który działa nawet wtedy, gdy życie zaskakuje.
Emocje kontra głód – naucz się rozróżniać
Jednym z największych wyzwań w pracy nad zdrową relacją z jedzeniem jest nauczenie się, kiedy jemy z głodu fizycznego, a kiedy z emocji. Głód fizyczny narasta stopniowo, pojawia się po kilku godzinach od ostatniego posiłku, można go zaspokoić różnymi produktami. Głód emocjonalny natomiast przychodzi nagle, często dotyczy konkretnej zachcianki (np. tylko chipsy albo tylko czekolada) i jest związany z konkretnym stanem emocjonalnym.
To różnica, którą warto poznać i obserwować u siebie każdego dnia. Na początku może być trudno je rozróżnić, ale z czasem przychodzi większa świadomość. Pomaga w tym technika „pauzy” – zanim coś zjesz, zatrzymaj się na moment i zadaj sobie pytanie: „Co teraz czuję?” Jeśli pojawi się odpowiedź „jestem zmęczona”, „czuję się przytłoczona” – to znak, że warto najpierw zająć się emocją, a nie od razu jedzeniem.
Czasem wystarczy rozmowa, spacer, głęboki oddech – i ochota na słodycze znika. To nie znaczy, że jedzenie nie może być przyjemnością. Ale jeśli staje się jedynym narzędziem do radzenia sobie z emocjami, to pojawia się problem. Umiejętność rozpoznania własnych potrzeb – emocjonalnych i fizycznych – jest kluczem do trwałej zmiany. Psychodietetycy nie każą walczyć z emocjami – wręcz przeciwnie. Zachęcają do ich nazywania, przeżywania i szukania zdrowszych form regulacji. Bo dopiero wtedy jedzenie przestaje być jedyną „deską ratunku”.
Nie zakazuj – zaplanuj
Jedzenie słodyczy staje się problemem wtedy, gdy dzieje się spontanicznie, impulsywnie, bez kontroli. Ale jeśli zaplanujesz miejsce dla przyjemności w swojej diecie, odzyskujesz nad tym kontrolę. To nie oznacza, że masz codziennie wpisywać batonika do kalendarza – raczej chodzi o to, żeby przestać się ich bać i potraktować je jak każdy inny element dnia. Planowanie zmniejsza ryzyko „złamań”, bo pozwala działać z intencją. Kiedy wiesz, że wieczorem zjesz swój ulubiony deser, nie musisz go kompulsywnie podjadać już o 11:00. To też zmienia całą relację – przestajesz być ofiarą pokusy, a stajesz się osobą decydującą.
Przykład: jeśli wiesz, że w sobotę masz spotkanie z przyjaciółmi i będą ciasta, nie musisz tego dnia rezygnować z jedzenia – wystarczy, że reszta dnia będzie zbilansowana. Taki sposób myślenia odcina cię od schematu „wszystko albo nic”. Planowanie pomaga też w budowaniu uważności. Jeśli wiesz, że będziesz jeść coś słodkiego, łatwiej zrobić to świadomie – usiąść, poczuć smak, cieszyć się chwilą. Psychodietetyka nie mówi: „jedz codziennie słodycze”, ale „naucz się je jeść tak, żeby były częścią życia, a nie źródłem stresu”. Gdy masz plan, unikasz chaosu. A z chaosu najczęściej biorą się problemy z jedzeniem.
Odchudzanie to nie walka, to relacja z jedzeniem
Wiele osób traktuje odchudzanie jak bitwę – z kilogramami, ze sobą, z jedzeniem. Tymczasem najbardziej skuteczne podejście polega na tym, żeby zbudować zdrową, dojrzałą relację z jedzeniem. Taką, która nie opiera się na strachu, zakazach czy poczuciu winy. Psychodietetycy podchodzą do jedzenia jak do relacji z bliską osobą – trzeba ją rozumieć, dbać o nią, być w niej obecnym. Jeśli przez całe życie uczyłaś się, że jedzenie to nagroda albo pocieszenie, to nic dziwnego, że próbujesz je kontrolować przez zakazy.
Ale z czasem warto nauczyć się nowego języka. Gdzie jedzenie to nie wróg ani wybawiciel, tylko neutralny element życia. Relacja z jedzeniem ma wpływ na to, jak się czujesz w swoim ciele, jak traktujesz siebie, jakie decyzje podejmujesz. Jeśli zbudujesz ją na zrozumieniu, nie musisz już ciągle „być na diecie”. Możesz po prostu żyć. Bez liczenia kalorii do oporu, bez kompulsywnego ważenia się, bez obsesji. Odchudzanie przestaje wtedy być walką, a staje się naturalnym skutkiem zmian w codziennych nawykach. To podejście może zająć więcej czasu, ale daje trwałe efekty. I przede wszystkim – przywraca wolność.
Źródło zdjęć: Pixabay.com
Bardzo ciekawy artykuł i prawdę mówiąc pierwszy raz spotkałam się z tego rodzaju opinią na temat diety. Miło to czytać, wiedzac, że utracone kilogramy nie wrócą, bo zjadłam lody lub tabliczkę czekolady ( x3) … Ale przyznaję, że na codzień jem dużo białka, owoców, warzyw i ryb. Nie jem czerwonego mięsa, pieczywa, makaronu i nie pijam alkoholu… Chyba zachowuję balans ☺️
Jak bym czytał Michała Wrzoska 😉🤔